piątek, 3 lutego 2017

Rozdział VIII.3

Ułożył dziewczynę na łóżku, na którym ledwo dwa dni temu się ocknęła. Potarł ręką czoło, czując gigantyczne zmęczenie. Dzisiejsza sytuacja go przerosła, choć widział już wiele przez prawie czterdzieści lat swojego życia. Nie, żeby przemoc wobec kobiety była dla niego czymś nowym. Widywał to zarówno w domu rodzinnym, jak i na spotkaniach śmierciożerców. Jednak od czasów dzieciństwa nigdy ta przemoc nie dotykała bezpośrednio osoby, którą bezpośrednio znał i, na brodę Merlina, lubił. W końcu zaczął się do tego przyznawać, wbrew temu co powiedział Alexandrowi. Przez ostatnie tygodnie zżył się z tą nieznośną Gryfonką i zobaczył ją z zupełnie innej strony. Teraz patrzył na jej zakrwawioną i posiniaczoną twarz, strzępki ubrania i czuł, jak wzrasta w nim niemoc. Nie czuł jej od szesnastu lat – od dnia, gdy zmarli Potterowie.
- Ennervate – powiedział cicho, wskazując na nią różdżką. Dziewczyna otworzyła oczy a jego ponownie ścisnęło serce. Znów te puste spojrzenie wielkich oczu. W tej chwili miał ochotę się teleportować z powrotem do Nory i tłuc Weasleya do momentu, aż rozgniótłby go na miazgę. Zostawił go tam, liczył na to, że chłopak jak się ocknie z pijackiego snu i przypomni sobie co zrobił, przyjdzie tu na kolanach. Ewentualnie będzie miał na tyle odwagi, aby przyznać się rodzicom, co zrobił. Nie chciał zawiadamiać Molly i Artura –  Ron był dorosły i to on powinien ponieść konsekwencje. Już widział jak Molly się załamuje tak jak to zrobiła po odejściu Percy'ego. Nie chciał jej znowu narażać na ten ból. Rozumiał, że chłopakiem dyrygował w tej chwili alkohol. Być może pierwszy raz się go napił. Ale to wszystko nie tłumaczyło tego, co zrobił. Jeśli nie potrafi się pić, nie powinno się tego robić.
Przywołał różdżką kilka fiolek z magazynu, odkorkował i podał dziewczynie.
- To na wzmocnienie. I na sen. - powiedział cicho. - Mogę też dać ci maść na siniaki, ale z tym można poczekać do rana.
Nie odpowiedziała. Nawet nie mrugnęła okiem. Gdy włożył jej do ręki fiolki, automatycznie je przyłożyła do ust i wypiła. W tej chwili mógł jej podać nawet truciznę, a by tego nie zauważyła. Włączyła się apatia – ostateczny mechanizm obronny organizmu, kiedy otoczenie zaczyna przytłaczać tak mocno, że jedynym rozsądnym wyjściem jest wyłączenie percepcji. Takie omdlenie na jawie.
- Połóż się. Jakbyś chciała się przebrać, weź jedną z moich koszulek, powinny na ciebie pasować. Niestety damskich ubrań nie mam.
„Idiota. Ona cię nawet nie słucha”
Dziewczyna skinęła głową, po czym delikatnie opadła na poduszki. Oczy miała cały czas otwarte i trudno było zarejestrować czy śpi, czy jest przytomna. Wstał z krzesła, które postawił przy łóżku i podszedł do wyjścia. Cóż, spędzi kolejną noc w gabinecie. Zamknął za sobą drzwi, wziął prysznic, po czym ułożył się „wygodnie” na fotelu. Wypił płyn z przygotowanej fiolki i zasnął.

***
- Nie! - przeraźliwy wrzask wyrwał go ze snu. Ledwo rozbudzony dopadł do drzwi sypialni, potykając się zahaczył o framugę i wyrżnął głową w wystający kamień. Dziewczyna siedziała na łóżku i szlochała. Jej twarz zakrywały dłonie i burza włosów, które uwolniły się spod wcześniej zrobionego koka. Rozcierając sobie skórę na głowie, podszedł do łóżka i usiadł. Nie zdążył nic więcej zrobić, bo Hermiona wpadła dosłownie w jego ramiona, trzymając go kurczowo za koszulkę. Gładził ją po plecach a ona płakała i płakała. Każdy szloch brzmiał tak żałośnie, że wszystko mu się w środku skręcało. Gdy po kwadransie się uspokoiła na tyle, że zaczęła przysypiać, odsunął ją lekko od siebie.
- NIE! - wrzasnęła i znowu się w niego kurczowo wczepiła. - Nie idź… proszę… nie…
- Musisz się przespać. Ja będę w gab…
- Zostań… proszę… - z jej oczu poleciał kolejny potok łez, którego nie kontrolowała. Matt westchnął i poczochrał włosy.
- Okej, położę się na podłodze. - wolał nie dodawać swojego prawdziwego entuzjazmu do tej propozycji, bo dziewczyna by od razu uciekła. Pokręciła głową.
- Proszę…
- Mam spać z tobą? Wiesz, że to niewłaściwe?
Hermiona aż się zachłysnęła.
- Ja… nie… bo… proszę…
- Okej. - nie miał już siły na dyskusje. Za oknem świtało a za dwie godziny powinien być na nogach, by wyrobić się z kolejnym zleceniem Szalonej Minerwy. Gestem kazał jej się przesunąć i ułożył się obok. Gdy ona ułożyła się na boku, delikatnie ją przyciągnął do siebie i gładził po głowie aż zasnęła. Nie wiedzieć kiedy, sam odpłynął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz