środa, 1 marca 2017

Rozdział XVIII.2

Patrzył tępo w drzwi sypialni dziewczyn i słyszał jej płacz. Nie mógł jednak nic zrobić. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Nie liczył na szczęście w postaci śmierci najmłodszego synalka Weasleyów, choć w głębi duszy miał na to ogromną nadzieję.
Kiedy płacz ucichł, odwrócił się od drzwi, chcąc odejść. Podniósł głowę i zauważył, że rudy pomiot wpatruje się w niego z kpiącą miną.
- Aż tak pięknie wyglądam? - warknął w kierunku Rona.
- Jak dla mnie obrzydliwie jak zawsze, profesorze. - Weasley uśmiechnął się wrednie.
- Nie wróciłeś do Hogwartu, więc nie miałem okazji cię uczyć. - mruknął, czując coraz większe zmęczenie. Weasley odkleił się od ściany i podszedł powoli do niego.
- Sześć lat mnie uczyłeś i jakoś przywykłem do tego zwrotu. - zmierzył go z góry do dołu. - Swoją drogą jestem zdumiony, że ona jeszcze tego nie odkryła. Czym ją poisz? Amortencją? Wywarem Ogłupienia? A może…
- Dość. Nie wiem o co ci chodzi, Ron, ale nie zamierzam tego dłużej wysłuchiwać. - zręcznie wyminął go, czując narastającą furię.
- EJ, SNAPE! - usłyszał za sobą. - Myślisz, że jak się dowie, to będzie dalej taka chętna? A może wiesz o tym, że ona leci tylko na ładną buźkę, dlatego jej nie powiedziałeś?!
„Nie dam się sprowokować gówniarzowi. Nie warto.”
Zszedł po schodach, słysząc za sobą kpiący śmiech. Bez słowa wyminął Molly i Artura i czmychnął do kominka.
W swoim gabinecie od razu powędrował do szafki z Ognistą. Otworzy butelkę i pociągnął długi łyk.
Rozbierając się, poszedł do łazienki. Zapalił świece i spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Jeśli się nie mylił, eliksir zaraz przestanie działać. Po minucie jego twarz zaczęła się zmieniać. Włosy zrobiły się dłuższe, cera bledsza… Patrzył na swoje znienawidzone odbicie i próbował znaleźć cokolwiek, czym mógłby zaimponować tej dziewczynie. Wykrzywił się, widząc jedynie starą, zmęczoną twarz, na którą ona NIGDY nie patrzyła tak jak na Matta.
- Ty stary durniu, jak mogłeś… - pociągnął kolejny długi łyk i skrzywił się niemiłosiernie. Miał dość tych gierek, takiego życia. Dwójka panów, dwie strony osobowości, zero jego planów i marzeń. Szpieg. Ot co. Bez życia, uczuć, popędu. A jednak on, znając doskonale swoją rolę, wypełniając ją bez zarzutu przez ostatnie dwadzieścia lat, dał się zwieść osiemnastolatce i się zakochać jak kretyn.
Co więcej. W swojej naiwności liczył na to, że nikt o tym jego cholernym zakochaniu nie wie. Że o, to tylko takie drobne uczucie, które lada moment minie. Ot, imponowała mu swoją wiedzą i odwagą. Nie była drugą Lily – Evans jedynie grała chojraczkę a gdy przychodziło co do czego, tchórzyła. Wie o tym lepiej niż inni, bo to on najczęściej występował w roli kozła ofiarnego, gdy Evans groziły kłopoty.
Jak idiota myślał, że o jego uczuciu do Lily wie tylko on. A tu się okazuje, że Lupin od początku wtykał swój wilkołaczy nochal i O WSZYSTKIM WIEDZIAŁ. Normalnie, genialny Lupin! Również i tym razem wyniuchał jego uczucia, zanim on sobie jeszcze je uświadomił!
Chociaż nie, dość kłamstw, Severusie. Powiedz to głośno przed sobą samym, wyjątkowo we własnej osobie, i przed najlepszą Ognistą Whisky Ogdena, że ten pieprzony pchlarz ma rację. Wróciłeś do Zakonu nie dlatego, że wierzysz w jego cudowne ideały. Wróciłeś, bo chciałeś, żeby ONA ZROZUMIAŁA KIM JESTEŚ. A kim jesteś?!
- Mordercą, śmierciożercą, szpiegiem, kłamcą doskonałym!!! - ryknął i zamachnął się ręką. Szkło poleciało na wszystkie strony a on sam poczuł się całkowicie bezsilny. Pochylił się nad umywalką, do której wpadły okruchy szkła i zastanawiał się co teraz.
Wiedział, że nie może jej okłamywać w nieskończoność. Ona jest na to za inteligentna. Fakt, że jeszcze tego nie wykryła, choć Lupina rozgryzła po jednym wypracowaniu, był zdumiewający.
„Ona cię kocha, idioto” - jego wewnętrzny krytyk jak zwykle odezwał się w najlepszym ku temu momencie. „A miłość jest ślepa”.
Kocha go. Błąd. Nie jego. Matthew Marcusa, który nie jest pierdolonym mordercą. Nie Severusa Snape'a.
- Ale do mnie też przyszła… sama z siebie… chciała odkryć prawdę. - próbował się pocieszyć, ale na marne. Czuł w środku, że sytuacja jest beznadziejna a wyjście z niej tylko jedno.
- Muszę to skończyć.

2 komentarze:

  1. Jejku nareszcie jakieś dorosłe decyzje :D teraz będzie się działo czekam, czekam wpatrzona z udręką w ekran ;) pozdrawiam ( oby 8 nadeszła jak najszybciej )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że ta udręka będzie wynagrodzona! :D

      Usuń