piątek, 3 marca 2017

Rozdział XIX.2

- RONALDZIE BILIUSIE WEASLEY, CO TO, NA MERLINA, MIAŁO ZNACZYĆ!
Mimo iż Matt już wiele razy widział furię Molly w akcji, musiał przyznać, że Ron dotarł do pewnych jej szczytów. Takiego wybuchu dawno nie widział. Gdyby nie rzucił na pomieszczenie Silencio, prawdopodobnie goście przybiegliby tu w trymiga, spragnieni dalszego ciągu spektaklu.
- Nic złego nie zrobiłem.
- Ron! Jak możesz tak mówić, słyszałam…!
- Powiedziałem prawdę. I dzięki, mamo, że opieprzasz mnie zamiast tego dupka z lochów…
- RON! JĘZYK!
- NA MERLINA, MAMO, JESTEM DOROSŁY!
- To może najwyższy czas, abyś to pokazał. - głos Artura był skuty lodem. Patrzył na syna tak, jakby go nie poznawał.
- Powiedziałem tylko to co myślę. Czemu do niego nie macie pretensji?! Co on tu w ogóle robi?!
- Matt jest członkiem Zakonu,  o czym doskonale wiesz…
- Och, litości…
- … i nie obchodzi mnie co o tym myślisz, Ron. Masz go traktować z szacunkiem.
- Zaatakował mnie we własnym domu!
- Obraziłeś Hermionę. - Molly była nieugięta. - I wiemy doskonale, że to nie był pierwszy raz.
- Co?!
- Wiemy o incydencie z wesela. - Artur założył ręce na piersi. - Dość. - podniósł rękę, widząc, że Ron chce coś powiedzieć. - Masz do wyboru: przepraszasz Hermionę i Matta za swoje WSZYSTKIE złe zachowania, albo…
-… albo co, tato? Wyrzucisz mnie, jak Percy'ego? Taką niby jesteśmy kochającą się rodziną, ale gdy tylko ktoś mówi co innego niż reszta, to od razu wypad, tak?!
- STUL PYSK, SZCZENIAKU! - Matt poczuł, jak gotuje się w nim krew. Szarpnął Rona za przód koszuli i podniósł do góry. - Posłuchaj, kretynie, bo powtarzać nie będę. Twoi rodzice lata poświęcili na to, byś ty i twoje rodzeństwo mieli co jeść. Mimo biedy, dostawałeś wszystko zawsze pod nos, choć sam nigdy palcem o palec nie stuknąłeś! Nie, Molly, nie przerywaj mi! - warknął na panią Weasley, która posłusznie zamknęła usta i usiadła na kuchennym taborecie, i znów zwrócił się do Rona – Fred i George chociaż próbowali zarabiać na własnych wynalazkach, Bill szkolił się u Flitwicka już w piątej klasie a Charlie dorabiał u Hagrida. A ty?! NIC NIGDY Z SIEBIE NIE DAŁEŚ! Zawsze wolałeś się nad sobą użalać, kretynie, że jesteś od innych gorszy. Ale powiem ci coś, Ronaldzie, JESTEŚ NAJGORSZYM SUKINKOTEM, JAKIEGO SPOTKAŁEM W ŻYCIU! Przebiłeś nawet Glizdogona, który zdradził Potterów. A wiesz dlaczego? Bo nawet ten zapchlony szczur NIGDY NIE PODNIÓSŁBY RĘKI NA LILY! Ty przez lata kochałeś się w Hermionie i co?! Jakie by życie z tobą miała?! Dobrze ci, kurwa, radzę, wypieprzaj stąd w podskokach, bo dowiesz się, ile w tych plotkach o mnie jest prawdy!!! - puścił Rona tak mocno, że ten aż się zatoczył.
- Matt! - Molly podeszła do niego, ale ją odtrącił.
- Molly, Arturze, wybaczcie za zepsucie wieczoru. I za to co powiedziałem, ale..
- .. ale miałeś rację. - Artur wpatrywał się w syna z dziwnie zaciętym wyrazem twarzy. Podszedł do niego i wyciągnął rękę, pomagając mu wstać. - Ron, tak jak mówiłem. Masz dwa wyjścia. Przeprosiny albo usamodzielnienie się.
- Czyli tak naprawdę jedno. - Weasley się skrzywił i przywołał swój plecak z pokoju. - Żegnajcie. - zrobił kilka kroków w stronę wyjścia i odwrócił się. - Snape, życzę ci, aby spełnił się twój najgorszy koszmar w życiu.
- Ty, mały…! - Mattowi skoczyła ręka z różdżką i już miał posłać jedną ze swoich genialnych klątw.
- Dość! - Al rozbroił mężczyznę jednym ruchem różdżki. - Niech idzie. Niech szczeka. Molly, Arturze, tak mi przykro…
- Niepotrzebnie. Nawróci się, potrzebuje tylko czasu. Sev, idź do Hermiony, pewnie się martwi.

***
Do północy został zaledwie kwadrans. Ostatnie godziny spędziła z Mattem, na próżno próbując się dowiedzieć, co się wydarzyło w kuchni. Im bardziej wypytywała, tym bardziej Matt udawał, że nic się nie stało. W końcu odpuściła, ciesząc się jego powrotem do normalności.
- Kochani! Już za chwilę powitamy Nowy Rok! Prosimy wszystkich o wyjście na zewnątrz na pokaz fajerwerków! - Fred uśmiechał się od ucha do ucha. Matt zmarszczył brwi, jakby bił się ze swoimi myślami. Przywołał ich płaszcze, pomógł się jej ubrać i wyprowadził na zewnątrz.
Stali, obok Ginny i Dracona, obserwując poczynania Bliźniaków, którzy roznosili kieliszki szampana.
- Kochani! Czas na oficjalne odliczanie! 10, 9..
- Hermiona, będziemy musieli poważnie porozmawiać. - aż podskoczyła, gdy usłyszała słowa Matta tuż przy swoim uchu.
- ...6, 5…
- O czym?
- Nie tutaj, potem...proszę…
- 3, 2…
- Matt? - spojrzała na jego strapioną minę i przygryzła wargę.
- 1! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Błysk fajerwerków Filibustera był oszałamiający. Matt, jakby podejmując jakąś desperacką decyzję, nachylił się w jej kierunku i przycisnął mocno do siebie. Poczuła jego usta na swoich – zachłanne, miękkie, gorące. Mimo iż nie był to ich pierwszy pocałunek, czuła, jak nogi się pod nią uginają. Z taką pasją nie całował jej nawet w Paryżu. Próbowała mu oddać choć część tego żaru. Ich języki splatały  się w dziwnym, erotycznym tańcu. Miała w nosie, kto ich teraz widzi. Chciała, aby ta chwila trwała. Czuła, jak jego ręce wplatają się w jej włosy, przygarniając ją jeszcze bliżej. Ona z kolei delikatnie szarpała jego kosmyki na karku. Po chwili oderwał się od niej i wziął jej twarz w dłonie.
- Hermiono, posłuchaj…
- Tak?
- Ja...bo…
- Tak?
- Kocham cię. - z jego miny wywnioskowała, że to wyznanie zaskoczyło tak samo jego samego, jak i ją. Jednak te słowa…
Skoczyła mu na szyję.
- Chodźmy stąd… - warknął jej prosto do ucha i pociągnął ją za rękę. Biegła przez podwórko Nory w kierunku krańca zaklęć ochronnych, po drodze zauważając całujące się pary. Przez sekundę miała wrażenie, że widzi obściskujących się  Draco i Ginny, ale zignorowała to.
Kilka minut później leżała w łóżku Matta, zwijając się z rozkoszy, chcąc, by to uczucie nigdy nie przeminęło.

6 komentarzy:

  1. No kiedy jej powie? No kiedy, kiedy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo, za momencik... jeszcze chwilę cierpliwości :)

      Usuń
  2. :O musze pojechać do ,,szczękowni,, :D ja juz miałam nadzieję, że to jest władnie ten moment a tu takie słowa :D i ta akcja z Ronaldem nie do pomyślenia... jak on mógł... z takim tekstem do Severusa :/ jakbym mogła rzucilabym w niego Avade :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie lubię tego "mojego" Rona. Straszny dupek z niego i podejrzewam, że na żywo też bym w niego miotnęła kilka klątw :D

      Usuń
  3. Fantastyczny rozdział. Wiedziałam że Ron nie zmądrzeje Tak sobie gdybam, że Sev nie zdąży powiedzieć Hermionie prawdy o sobie. Po coś przecież dostała mapę Huncwotów. Ciekawe czy dobrze kombinuję? Koza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron niestety jest tutaj postacią baaaardzo negatywną. Wynika to z mojej osobistej antypatii do tego Rudzielca i chyba w żadnym moim opowiadaniu nie będzie zbyt sympatyczny :)

      Usuń