sobota, 21 stycznia 2017

Prolog

Cisza. Niczym nie przenikniona, nienaturalna cisza. A może to z jej słuchem się coś stało, że nie był w stanie rejestrować tego, co się wokół niej dzieje? W końcu wzrok dostrzegał stojących ludzi. Płaczących i chyba krzyczących. Ale ona nie słyszała.
Stała.
Patrzyła.
I nie chciała uwierzyć.
Przed nią, na ziemi, leżało ciało profesora Dumbledore'a – największego i najbardziej sfiksowanego czarodzieja, jakiego miała okazję poznać. Leżało w nienaturalnej pozie, od której robiło jej się niedobrze.
„W sumie jak ma leżeć, skoro spadł z wieży?” - jakiś cichy głosik odezwał się w jej głowie. O mało nie parsknęła. Wszyscy stali i patrzyli na to, co zostało z wielkiego dyrektora Hogwartu. Harry klęczał przy ciele, jakby ktoś go w tej pozycji spetryfikował.
Nagle jej ból przekroczył poziom krytyczny.
Odwróciła się na pięcie i puściła się biegiem do zamku.
Nie chciała wierzyć swoim oczom.
Nie chciała wierzyć innym, którzy lamentowali.
Nie chciała wierzyć Hagridowi, który chyba dostał załamania nerwowego.

Dotarła do Skrzydła Szpitalnego. Gdy pani Pomfrey tylko rzuciła na nią okiem, od razu do niej podeszła i siłą wlała jakiś eliksir do gardła. Nie czuła smaku, ale powoli zaczęła rejestrować dźwięki otoczenia.

I żałowała, że tak się stało.
Bo teraz słyszała z podwójną siłą pojękiwanie bólu Billa.
Nierówny i niebezpiecznie cichy oddech Neville'a.
Kłótnię pani Weasley z Fleur i irytujące szepty bliźniaków.

Koło niej pojawił się Remus i siłą usadził na jakimś łóżku.
- Hermiono? W porządku?
Spojrzała na niego pustym wzrokiem. Chciała odpowiedzieć! Nie mogła. Eliksir chyba nie do końca zadziałał.
- Hermiono? - lekkie szarpnięcie za ramię. Walczyła ze swoją niemocą, ale była zbyt silna.
Nagle do pomieszczenia wpadł Harry i wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku. Był rozżalony i wściekły.
- Co się stało? - McGonagall podeszła do jej przyjaciela i przyjrzała mu się uważnie.
- Dumbledore nie żyje.
Remus wrzasnął, Tonks zakryła usta a kilka osób zaniosło się płaczem. Patrzyła na to wszystko i czuła się jakby była poza własnym ciałem.
- Kto?
- To Snape. Snape to zrobił. Zdradził nas…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz